Droga Niewiasto, czy dbasz tak naprawdę o siebie, o swoje szczęście?
I nie chodzi mi o koncentrowanie się na sobie i stawianie siebie w
centrum. O nie! Świadoma swojego piękna, kobieta dobrze wie, że
centrum jej działań jest Bóg, że on jest źródłem piękna i
wszystkiego, co dobre.
Ale ma też świadomość, że jest Córką Króla, która żeby móc dawać
innym, sama musi być napełniona.
Czas dla siebie, to czas na modlitwę, czas na odpoczynek. A my zbyt
często w codziennej bieganinie zapominamy o tym. Jeśli Ty nie
będziesz napełniona - nie będziesz mogła w pełni służyć i dawać
innym…
Każda z nas chce być szczęśliwa. Każda z nas pragnie być kochana.
Każda z nas szuka akceptacji. I nie ma w tym nic złego, dziwnego,
nic nadzwyczajnego. Bo zostałyśmy stworzone do szczęścia. Do
prawdziwego szczęścia.
Ciekawe jest jednak to, że tego szczęścia bardzo często szukamy nie
tam, gdzie powinnyśmy. Chcemy przeglądać się
w oczach ludzi, którzy nie zawsze stanowią prawdę o nas samych.
Łudzimy się, że spotkamy wreszcie kogoś, kto uczyni nas
szczęśliwymi. Że wreszcie ten wymarzony, da nam poczucie prawdziwego
szczęścia. I tak, wcześniej czy później, okaże się, że wcale tak nie
jest. I wtedy jest życiowy dramat i pustka.
Kolejna świetna praca, pozycja, sukces... Na chwilę rzeczywiście da
nam poczucie szczęścia. Ale to poczucie nie będzie trwale. Bo
pojawią się kolejne niezaspokojone pragnienia.
Kiedy uda mi się schudnąć, poprawić wygląd nowa fryzurą, makijażem,
super perfumą, nową sukienką - myślimy wtedy, że jest wreszcie
cudownie, że teraz jestem spełniona. Czy na pewno?
Patrzysz na życie innej kobiety - ma wspaniałego męża, zdrowe dzieci
i świetne ciuchy. I pragniesz, zazdrościsz, szukasz… Czasem w
złości, frustracji, że Ty tak nie masz, że Ty masz gorzej.
Obawiamy się opinii innych ludzi, co o nas pomyślą, czy nas
zaakceptują, polubią. Czy będziemy dla nich kimś.
I tak gonimy za „szczęściem”. I ta gonitwa się nie kończy. Nigdy
nasze serce i pragnienie szczęścia nie zostanie zaspokojone tu na
ziemi dopóki...
Dopóki nie zaczniemy przeglądać się TYLKO W JEDNYCH oczach, czerpać
z Jednego Źródła – dopóki całe nasze szczęście nie spocznie w NIM.
Dopóki nie zrozumiemy, że nasze prawdziwe szczęście pochodzi od
Jezusa, że On potrafi wypełnić KAŻDĄ pustkę naszego serca, możemy
szukać wszędzie, próbować wszystkiego, ale na nic to się zda.
On czeka codziennie na każdą z nas. Chce, żebyśmy w pierwszej
kolejności szukały Jego spojrzenia, przeglądały się
w Jego oczach. Oczach pełnych miłości i akceptacji. On chce nam
dawać. Siebie, wszystko.
Dopiero kiedy to zrozumiemy, kiedy zmienią się nasze priorytety,
kiedy to, co „światowe” nie będzie dla nas najważniejsze; dopiero,
kiedy poznamy prawdę, że tu nie chodzi o szczęście ziemskie, które
przemija, tylko o szczęście, które trwa wiecznie - wtedy zacznie się
zmieniać nasze myślenie. Wtedy najważniejszy staje się pokój naszego
serca - podejmuję o niego walkę. I wtedy zaczyna się też ciężka
praca. Ale jej owoce są PIĘKNE, bo pracujemy nad wiecznością, a nie
tylko nad tym, co tu i teraz.
I wtedy zaczyna się NIESAMOWITA zmiana w naszym życiu. Nie tylko w
naszym sercu. Zmienia się perspektywa wszystkiego, czym żyjemy.
I tego życzę sobie i każdej z nas. Żeby JEZUS zawsze był Pierwszym
Mężczyzną w naszym życiu. Żeby pierwsze zdanie na nasz temat
należało do Niego. Żeby to On był naszym największym szczęściem…
Dlatego zmianę zacznij już dziś, poznaj swoją wartość, a z dnia na
dzień będziesz pewniejsza siebie, przestań uzależniać swoją wartość
od posiadania chłopaka lub męża, bo odkryjesz swoje mocne strony i
zaakceptujesz słabe, i to da Ci siłę. Przestań narzekać i plotkować,
a wolny czas wykorzystaj na swój rozwój i formację. Odkryj swoje
kobiece piękno
i emanuj nim z gracją i wdziękiem. Jak przystało na Córkę Króla.
Ewa Gawor